Harry Potter
Moderatorzy: Miryoku, kociara81, Preity
Re: Harry Potter
Nie, nie, miałam na myśli że zamiast Albus Severus, znaczy o wiele bardziej sobie na pewno Hagrid zasłużył na nazwanie dziecka Harrego po nim niż którykolwiek z tej dwójki.

Re: Harry Potter
W sumie tak:) Masz rację. Ale nie byłoby wtedy takiego zakończenia z przytupem, bo tu jednak dał dziecku imię po znienawidzonej kiedyś osobie.
Tak swoja drogą, dla mnie wątek Snape'a jest genialny. Ja do końca nie byłam pewna, czy jest agentem, podwójnym agentem, czy może potrójnym (o ile coś takiego istnieje) i oszukiwał wszystkich:)
Tak swoja drogą, dla mnie wątek Snape'a jest genialny. Ja do końca nie byłam pewna, czy jest agentem, podwójnym agentem, czy może potrójnym (o ile coś takiego istnieje) i oszukiwał wszystkich:)
- Zwierz Hienisty
- pomocnik
- Posty: 709
- Rejestracja: 04 gru 2010, 13:09
- Lokalizacja: Chmurny Kukułczyn
- Kontaktowanie:
Re: Harry Potter
Lupin i Hagrid to mili ludzie, nie mógł nazwać dzieci po nich przecież, no gdzie tam! Koniecznie trzeba nazwać je po manipulancie i stalkerze :P ale w sumie to dość pasuje, Gryffindor lubuje się w pompie, więc musiało być trochę pompatycznie, a nie żeby po prostu nazwać dzieci na cześć miłych ludzi i przyjaciół, za mało efektownie. Praca u podstaw i szeregowi - to zbyt prozaiczne!
"…so that's why I'm trying to figure out if there is something I need to figure out and then figure that out before it's too late and all hope is lost."
Myszkomiks!
Myszkomiks!
Re: Harry Potter
Jeżeli nauczyciel jest boginem jakiegoś ucznia - i to ucznia którego rodzice byli torturowani niemal na śmierć tak że teraz go nie poznają... No to coś jest BARDZO nie halo...

Re: Harry Potter
Pamiętaj jednak, że Snape był podwójnym agentem i w gruncie rzeczy działał na szkodę Voldemorta. Więc to wymagało odwagi.
To, że Neville się go boi, to kwestia osobowości Snape'a. Miał taki a nie inny charakter, straszył uczniów i ich poniżał (nic dziwnego, że się go bali), ale nie każdy z tak trudnym charakterem musi być od razu tzw. zły. Wręcz przeciwnie, ta postać jest jak dla mnie właśnie ciekawa, bo jest rozbudowana psychologicznie.
To, że Neville się go boi, to kwestia osobowości Snape'a. Miał taki a nie inny charakter, straszył uczniów i ich poniżał (nic dziwnego, że się go bali), ale nie każdy z tak trudnym charakterem musi być od razu tzw. zły. Wręcz przeciwnie, ta postać jest jak dla mnie właśnie ciekawa, bo jest rozbudowana psychologicznie.
- Zwierz Hienisty
- pomocnik
- Posty: 709
- Rejestracja: 04 gru 2010, 13:09
- Lokalizacja: Chmurny Kukułczyn
- Kontaktowanie:
Re: Harry Potter
No nie, jak ktoś się znęca tak nad uczniem, że ten boi się go bardziej niż takich rozsądnych rzeczy jak dementorzy czy Voldemorty, to raczej jest złym człowiekiem. Zresztą pani Rowling podaje stosik innych powodów, z tym że chyba zabrakło refleksji nad tym, że to raczej po głębszym zastanowieniu nie są to dobre rzeczy, mimo iż tak zostają pokazane - jako szlachetne i bohaterskie.
Serio, chodzi o stalkera, którego jedynym motywem zmiany strony konfliktu było to, że zginęła jego "miłość", zamiast - jak powinno być przecież! - tylko jej syn i mąż. Gdyby chociaż odrobinę go obchodziło, co się naprawdę dzieje z Lily, rozmyśliłby się wcześniej albo wziął pod uwagę jej... nawet nie opinię, ale jej wolę, zgodę lub niezgodę, czy fakt, że taka utrata sprowadziłaby na nią cierpienie. Gdyby ona jednak przeżyła, jej los mógłby być paskudny.
Aczkolwiek owszem, postać ciekawa, ale mierzi, że ten rys dyssocjalny jest traktowany jako właściwy i szlachetny powód przemiany, i że w ogóle jest to traktowane jako przemiana.
Nie żeby coś, mam Pottery w pierwszych wydaniach na półce i tak dalej, sentyment etc., ale z czasem się kwestionuje pewne rzeczy :P
Serio, chodzi o stalkera, którego jedynym motywem zmiany strony konfliktu było to, że zginęła jego "miłość", zamiast - jak powinno być przecież! - tylko jej syn i mąż. Gdyby chociaż odrobinę go obchodziło, co się naprawdę dzieje z Lily, rozmyśliłby się wcześniej albo wziął pod uwagę jej... nawet nie opinię, ale jej wolę, zgodę lub niezgodę, czy fakt, że taka utrata sprowadziłaby na nią cierpienie. Gdyby ona jednak przeżyła, jej los mógłby być paskudny.
Aczkolwiek owszem, postać ciekawa, ale mierzi, że ten rys dyssocjalny jest traktowany jako właściwy i szlachetny powód przemiany, i że w ogóle jest to traktowane jako przemiana.
Nie żeby coś, mam Pottery w pierwszych wydaniach na półce i tak dalej, sentyment etc., ale z czasem się kwestionuje pewne rzeczy :P
"…so that's why I'm trying to figure out if there is something I need to figure out and then figure that out before it's too late and all hope is lost."
Myszkomiks!
Myszkomiks!
Re: Harry Potter
Ja kwestionuję dużo rzeczy, na przykład to, że całe życie Harrego Pottera to fart za fartem.
Ale co do tego, że ktoś boi się Snape'a. To są dzieci. Ja, kiedy byłam mała, bałam się Czarnoksiężnika z Krainy OZ, bo wtedy telewizor dziwnie szumiał. No okej, miałam kilka lat :P
A co do tego, że nie boją się Voldemorta. Jak można bać się czegoś na serio, skoro dla nich był tylko opowieścią. Żadne z tych dzieci go nie widziało, więc jak mają sobie go wyobrazić w przypadku bogina?
Ale co do tego, że ktoś boi się Snape'a. To są dzieci. Ja, kiedy byłam mała, bałam się Czarnoksiężnika z Krainy OZ, bo wtedy telewizor dziwnie szumiał. No okej, miałam kilka lat :P
A co do tego, że nie boją się Voldemorta. Jak można bać się czegoś na serio, skoro dla nich był tylko opowieścią. Żadne z tych dzieci go nie widziało, więc jak mają sobie go wyobrazić w przypadku bogina?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2017, 01:44 przez Indra, łącznie zmieniany 1 raz.
- Zwierz Hienisty
- pomocnik
- Posty: 709
- Rejestracja: 04 gru 2010, 13:09
- Lokalizacja: Chmurny Kukułczyn
- Kontaktowanie:
Re: Harry Potter
Snape był jednakowoż nieuczciwy, nadużywał władzy, znęcał się nad uczniami i generalnie zadbał o to, by nikt nie ogarniał tych eliksirów, poza tym to nie takie małe dzieci, mieli lat 13, to trochę więcej niż ma się przeciętnie, gdy się ucieka sprzed telewizora przed Gargamelem. A boi się go chłopiec, który raczej doskonale zdaje sobie sprawę z grozy, jaką powinien budzić Voldemort - Neville nie miał najłatwiejszej przeszłości, za to miał pewne porównanie, a jednak najbardziej ze wszystkiego przerażał go Snape. Uczniowie byli jednak dość młodzi i pozbawieni możliwości zareagowania, by byli idealnymi ofiarami do znęcania, bo miał taki kaprys i wyżywał swoje frustracje na słabszych. Nie wiemy, jak inaczej nazwać taką osobę, jeżeli nie można tego typa uznać za złego.
"…so that's why I'm trying to figure out if there is something I need to figure out and then figure that out before it's too late and all hope is lost."
Myszkomiks!
Myszkomiks!
Re: Harry Potter
Tak, to prawda. Ale Snape miał własnie imo taki być, wzbudzić nienawiść czytelnika, żeby być taka potem postacią tragiczną.
Dla mnie osoba, której nienawidziłam tak od początku do końca była Umbrige i jej nie odpuszczę w planowanym ff. Sape to mnie akurat rozwalał w konfrontacji z nią :)
A jeszcze co do strachu. Ron się boi pająków i to jest jego bogin, mimo że jest z rodziny czarodziejów, doskonale wie, kto to jest Voldemort i co robił. Czasami strach jest strachem zupełnie absurdalnym. Nie w jego przypadku, bo te pająki były gigantyczne, ale ja np. boję cię małego pajączka, który
nic mi nie może zrobić:)
Dla mnie osoba, której nienawidziłam tak od początku do końca była Umbrige i jej nie odpuszczę w planowanym ff. Sape to mnie akurat rozwalał w konfrontacji z nią :)
A jeszcze co do strachu. Ron się boi pająków i to jest jego bogin, mimo że jest z rodziny czarodziejów, doskonale wie, kto to jest Voldemort i co robił. Czasami strach jest strachem zupełnie absurdalnym. Nie w jego przypadku, bo te pająki były gigantyczne, ale ja np. boję cię małego pajączka, który
nic mi nie może zrobić:)
- Zwierz Hienisty
- pomocnik
- Posty: 709
- Rejestracja: 04 gru 2010, 13:09
- Lokalizacja: Chmurny Kukułczyn
- Kontaktowanie:
Re: Harry Potter
Ron sam w sobie nie doświadczył jednakowoż skutków działalności śmierciożerczej. Neville już tak. Snape postacią tragiczną jest, jak najbardziej, ale mierzi, że jest ostatecznie przedstawiony i postrzegany jak bohater.
"…so that's why I'm trying to figure out if there is something I need to figure out and then figure that out before it's too late and all hope is lost."
Myszkomiks!
Myszkomiks!
Re: Harry Potter
Pamiętajmy że Ron miał po prostu kolosalną traumę z dzieciństwa związaną z pająkami przez Freda i George'a, a potem Aragog tylko ją podsycił.
- Ej, Ron to szansa by zmierzyć się ze strachem i pokazać że pająki boją się ciebie bardziej niż ty iii....
- Kurde mol Harry te bydlaki chcą nas zjeść!!!!!!!
Plus Snape był mordercą i rasistą, nie widział nic złego w zabijaniu mugolaków, które akurat nie były Lily.
No i gdyby Harry nie miał jej oczu, już dawno nie żyłby po upadku z miotły w pierwszej części.
Snape wszystko co robił robił tylko i wyłącznie pod siebie, podążanie za swoją obsesją i samolubstwo to nie odwaga.
- Ej, Ron to szansa by zmierzyć się ze strachem i pokazać że pająki boją się ciebie bardziej niż ty iii....
- Kurde mol Harry te bydlaki chcą nas zjeść!!!!!!!
Plus Snape był mordercą i rasistą, nie widział nic złego w zabijaniu mugolaków, które akurat nie były Lily.
No i gdyby Harry nie miał jej oczu, już dawno nie żyłby po upadku z miotły w pierwszej części.
Snape wszystko co robił robił tylko i wyłącznie pod siebie, podążanie za swoją obsesją i samolubstwo to nie odwaga.

- RedHatMeg
- szekspir
- Posty: 2055
- Rejestracja: 30 gru 2009, 12:20
- Lokalizacja: Warszawa Rembertów
- Kontaktowanie:
Re: Harry Potter
Dla mnie to podejście do Snape'a jako bohatera to klasyczny przykład tego jak różne mogą być wyobrażenia o postaci u samego autora i u odbiorców. Rowling myśli, że postępowanie Snape'a świadczy o tym, że był odważny, ale czytelnicy patrzą i dostrzegają różne problematyczne zachowania.
Zapraszam na mój blog:
http://planetakapeluszy.blogspot.com/
http://planetakapeluszy.blogspot.com/
- RedHatMeg
- szekspir
- Posty: 2055
- Rejestracja: 30 gru 2009, 12:20
- Lokalizacja: Warszawa Rembertów
- Kontaktowanie:
Re: Harry Potter
Patrzcie co znalazłam: https://www.youtube.com/watch?v=rAFYdUbWLMg
Kiedyś powiedziałam, że fajna by była gra, w której stworzyłoby się własnego ucznia Hogwartu i nim chodziło. I choć Pottermore oferuje do pewnego stopnia możliwość zabawy w: "Co by było gdyby mnie przyjęli do Hogwartu?", to jednak nie jest do końca to.
Tutaj wygląda na to, że można zrobić własną postać i nią się poruszać po szkole, tak jak w grach o Harry'm Potterze.
Kiedyś powiedziałam, że fajna by była gra, w której stworzyłoby się własnego ucznia Hogwartu i nim chodziło. I choć Pottermore oferuje do pewnego stopnia możliwość zabawy w: "Co by było gdyby mnie przyjęli do Hogwartu?", to jednak nie jest do końca to.
Tutaj wygląda na to, że można zrobić własną postać i nią się poruszać po szkole, tak jak w grach o Harry'm Potterze.
Re: Harry Potter
Znalezione na facebooku, chyba to pasta:
" Mam takie skromne marzenie dotyczące uniwersum Harrego Pottera:
Kilkanaście lat po zakończonej sadze, J.K. Rowling publikuje kolejną serię książek.
Dowiadujemy się z nich, że Hogwart, Durmstrang i pozostałe wymienione w sadze szkoły magii, to tylko takie magiczne zawodówki.
Dzieciom tam posyłanym, z uwagi na domniemany brak predyspozycji, nie zaprząta się głowy teorią magii, mage-science która za nią stoi, wyjaśnieniem metody naukowej etc. Wreszcie, żeby nie czuły się gorsze, nie mówi się o istnieniu magicznych liceów i uniwersytetów.
Uczy się je wyłącznie przedmiotów zawodowych (warzenie eliksirów, wróżenie, transmutacja) z maleńką domieszką przedmiotów ogólnych w postaci historii magii, aby łatwiej kształtować w nich nastroje patriotyczne, dać powody do dumy z pochodzenia i uspokoić własne wyrzuty sumienia, że wychowuje się pokolenia barbarzyńców. Duży nacisk kładzie się na tężyznę fizyczną i rywalizację, w czym znakomicie sprawdza się Quidditch. Społeczeństwu wysoko funkcjonujących czarodziejów potrzebna jest zdrowa klasa robotnicza, która w razie „W” zostanie powołana do służby wojskowej.
Cały system edukacji zaprojektowano tak, aby już po siedmiu latach nauki kończył się egzaminem zawodowym, gdzie najlepsi z najlepszych mogą zostać policjantami (aurorami). Pozostali zaś, w zależności od talentów, mogą objąć inne zawody przeznaczone dla klasy robotniczej, sektora usług, lub administracji niższego szczebla i zaplecza technicznego dla specjalistów.
System sprawdza się genialnie – dzieci są separowane od wpływu rodziców w najbardziej newralgicznym momencie, kiedy kształtują się osobowość i charakter. Dzięki temu rodzice (również absolwenci magicznych zawodówek), raczej nie spaprzą wychowania i nie będą zaszczepiać dzieciakom antysystemowych nastrojów. Uczniowie od początku przygotowywani są do akceptowania niezrozumiałych decyzji systemu, które decydują o ich dalszym życiu (np. tiara przydziału). Najzdolniejsi z uczniów skrycie marzą o tym, aby osiągnąć szczyt i zostać policjantem – aurorem, nieprzekupnym strażnikiem systemu!
Aby utrzymać w ryzach tak funkcjonującą niższą kastę czarodziejów, dostarcza się jej pożywkę złożoną w głównej mierze z propagandowej tuby rządowej („Prorok Codzienny”), jako alternatywę pozostawiając złej jakości dziennikarstwo obywatelskie („Żongler”). Ważną rolę spełniają tu również rozgrywki Quidditcha na szczeblu narodowym i międzynarodowym.
Aby ostatecznie zażegnać ryzyko potencjalnej rewolucji klas niższych, zdecydowano się na utrzymywanie ich w duopolu dobro-zło, bez możliwości wyboru spoza stron konfliktu. Wymaga to jedynie systematycznego wpuszczania pomiędzy masy jednostki bardziej uzdolnionej i jednocześnie ambitnej w postaci Voldemorta, czy innego Grindelwalda. "
" Mam takie skromne marzenie dotyczące uniwersum Harrego Pottera:
Kilkanaście lat po zakończonej sadze, J.K. Rowling publikuje kolejną serię książek.
Dowiadujemy się z nich, że Hogwart, Durmstrang i pozostałe wymienione w sadze szkoły magii, to tylko takie magiczne zawodówki.
Dzieciom tam posyłanym, z uwagi na domniemany brak predyspozycji, nie zaprząta się głowy teorią magii, mage-science która za nią stoi, wyjaśnieniem metody naukowej etc. Wreszcie, żeby nie czuły się gorsze, nie mówi się o istnieniu magicznych liceów i uniwersytetów.
Uczy się je wyłącznie przedmiotów zawodowych (warzenie eliksirów, wróżenie, transmutacja) z maleńką domieszką przedmiotów ogólnych w postaci historii magii, aby łatwiej kształtować w nich nastroje patriotyczne, dać powody do dumy z pochodzenia i uspokoić własne wyrzuty sumienia, że wychowuje się pokolenia barbarzyńców. Duży nacisk kładzie się na tężyznę fizyczną i rywalizację, w czym znakomicie sprawdza się Quidditch. Społeczeństwu wysoko funkcjonujących czarodziejów potrzebna jest zdrowa klasa robotnicza, która w razie „W” zostanie powołana do służby wojskowej.
Cały system edukacji zaprojektowano tak, aby już po siedmiu latach nauki kończył się egzaminem zawodowym, gdzie najlepsi z najlepszych mogą zostać policjantami (aurorami). Pozostali zaś, w zależności od talentów, mogą objąć inne zawody przeznaczone dla klasy robotniczej, sektora usług, lub administracji niższego szczebla i zaplecza technicznego dla specjalistów.
System sprawdza się genialnie – dzieci są separowane od wpływu rodziców w najbardziej newralgicznym momencie, kiedy kształtują się osobowość i charakter. Dzięki temu rodzice (również absolwenci magicznych zawodówek), raczej nie spaprzą wychowania i nie będą zaszczepiać dzieciakom antysystemowych nastrojów. Uczniowie od początku przygotowywani są do akceptowania niezrozumiałych decyzji systemu, które decydują o ich dalszym życiu (np. tiara przydziału). Najzdolniejsi z uczniów skrycie marzą o tym, aby osiągnąć szczyt i zostać policjantem – aurorem, nieprzekupnym strażnikiem systemu!
Aby utrzymać w ryzach tak funkcjonującą niższą kastę czarodziejów, dostarcza się jej pożywkę złożoną w głównej mierze z propagandowej tuby rządowej („Prorok Codzienny”), jako alternatywę pozostawiając złej jakości dziennikarstwo obywatelskie („Żongler”). Ważną rolę spełniają tu również rozgrywki Quidditcha na szczeblu narodowym i międzynarodowym.
Aby ostatecznie zażegnać ryzyko potencjalnej rewolucji klas niższych, zdecydowano się na utrzymywanie ich w duopolu dobro-zło, bez możliwości wyboru spoza stron konfliktu. Wymaga to jedynie systematycznego wpuszczania pomiędzy masy jednostki bardziej uzdolnionej i jednocześnie ambitnej w postaci Voldemorta, czy innego Grindelwalda. "
Hyuu~!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość